To bardzo ciekawy temat. Sam coraz częściej wypuszczam się na drogi publiczne, choćby tylko kawałek, bo mus, żeby gdziekolwiek dalej pojechać na naszych nartosprzętach. Bardzo tego nie lubię i jest to powód, dla którego mój rower z wąską oponą wisi od kilku lat na kołku...chamstwo i nonszalancja ocierających się o rowerzystę kierowców to coś, czego nie mogłem znieść, oddając się chwili rekreacji i sportu. Te klaksony...ludzie za kierownicą bez wyobraźni vs rower byli i są ponad moje siły i jaką-taką znajomość drogowych statystyk...sytuacja bardzo powoli się poprawia, wciąż jednak pozostawia sporo do życzenia. Nie mówiąc już o tym, że współcześni rowerzyści, niegdyś tłamszeni, sami odmawiają prawa takim jak my do koegzystencji na drodze - z niewiedzy, z głupoty...doświadczam tego niejednokrotnie, gdy skonsternowani jadą prosto na mnie i ani myślą ominąć "pieszego", mimo iż porusza się prawidłowo lewą stroną.
Logika podpowiada to, co mówi Holly. Jadąc prawą stroną, unikasz bezsensownego hamowania / stopowania / rejterady na pobocze. Z różnym skutkiem - bo różne bywają pobocza. Jadąc prawą, pojazd musi cię ominąć, powinien też sygnalizować kierunkowskazem pojazdom jadącym z tyłu. Jest więc względnie bezpiecznie. Logika podpowiada, że nartorolkarz machający kijami zajmuje przestrzeń większą niż rowerzysta i nierzadko osiąga prędkość porównywalną z tymże.
Tyle logika.
W praktyce jesteśmy "pieszymi", którzy mają się poruszać lewą stroną szosy i których mają problem ominąć rowery a czasami cholerne auta. Stwierdzam to jako kierowca pokonujący ca 4500-5500 km/mc
Dlaczego nie trzymać się logiki?
Problem w tym, że w razie potencjalnego wypadku (uszczerbek na zdrowiu, trwałe kalectwo, śmierć) ubezpieczyciel może odmówić nam/bliskim prawa do wypłaty odszkodowania z powodu nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego.
Jeżeli ktoś z nartorolkarzy lub entuzjastów kandyduje do Sejmu, uprzejma prośba o informację...wątpię, by logika przemówiła wcześniej.
Pozdrawiam