Jak zdobyć pieniądze na rolkostradę - wywiad z autorem pomysłu z Wesołej

opublikowano: 24 lipca 2014 autor: Redakcja
Projekt i budowa pierwszego odcinka rolkostrady w warszawskiej Wesołej wygrały głosowanie mieszkańców i zdobyły finansowanie z budżetu partycypacyjnego na 2015 rok. Zapytaliśmy Tomasza Główkę - autora zgłoszonego projektu - o przyczyny sukcesu i wskazówki dla ewentualnych naśladowców.

nartorolki.pl: Aż trudno uwierzyć, że tak niszowy sport jak nartorolki mógł wygrać. Jak udało się wam tego dokonać?
Tomasz Główka: Owszem, sportowcy trenujący na nartorolkach nie są jeszcze zbyt liczni. Potrzebują jednak takiej samej, bezpiecznej przestrzeni, oddalonej od ulic, ścieżek rowerowych i chodników, co wszyscy, którzy jeżdżą rekreacyjnie na zwykłych rolkach. Takich rolkarzy jest już bardzo dużo, co widać na ulicach. RoLKoSTRADA będzie więc otwarta dla wszystkich użytkowników „małych kółek". Tak ją przedstawiliśmy w projekcie, tak ją promowaliśmy i to przyniosło sukces w głosowaniu.

Musieliście pewnie prowadzić jakiś lokalny marketing. Jakie to były działania, kto się w nie angażował?
Od marketingu lokalnego zaczęliśmy. Jako Towarzystwo Narciarskie "Biegówki" Wesoła braliśmy udział w miejscowych piknikach sportowych i rodzinnych. Przy tych okazjach, wiele godzin spędziliśmy demonstrując jazdę na nartorolkach i zachęcając do poparcia budowy trasy rolkowej w okolicy.

Lokalne media, relacjonując te wydarzenia, wspominały również o naszym projekcie. Duże wsparcie otrzymaliśmy również od Warszawskiego Stowarzyszenia Rolkarskiego POLSKATER - organizatora NIGHSKATING. Bardzo im za to dziękujemy!

Przede wszystkim nawiązaliśmy jednak współpracę z autorkami drugiego „rolkowego" wniosku, złożonego na Ursynowie i rozpoczęliśmy wspólną promocję w całym mieście. Nasza organizacja, Towarzystwo Narciarskie "Biegówki", wsparła nas środkami na druk ulotek. Rozdawaliśmy je, gdzie się dało – także za pośrednictwem sklepów i serwisów sportowych. W sumie brało w tym udział kilkanaścioro wolontariuszy.

Spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym przyjęciem, a nawet wsparciem. Zdarzyło się na przykład i tak, że zaczepiony przez nas rolkarz wziął nie jedną, ale całą garść ulotek i zadeklarował, że rozda je na swoim osiedlu. Jeden z kolegów wygospodarował trochę czasu i napisał kilka artykułów, które ukazały się w całkiem profesjonalnej formie. To wszystko mobilizowało do dalszej pracy, do ostatnich dni.

Razem wypracowaliśmy sukces. Parafrazując jedną z reklam, można powiedzieć „nie udało nam się, bo na wszystko zapracowaliśmy".

Czy promocja w ogólnopolskich mediach za pośrednictwem informacji prasowych coś waszym zdaniem pomogła?
Tak, w przypadku lokalnych projektów każda publikacja w mediach ogólnopolskich przynosi wiele satysfakcji i korzyści. Nie chodzi nawet o dotarcie z informacją do szerszego grona – jest raczej tak, że część z osób, które wcześniej dowiedziały się od nas o projekcie, podjęło decyzję o głosowaniu, gdy zobaczyli w mediach opiniotwórczych, że to naprawdę ważna i poważna sprawa. Wiedząc o tym, staraliśmy rozpowszechniać wiadomości, kto i gdzie o nas napisał.

Jak osoby zaangażowane w projekt podzieliły się pracą?
Nie sposób zliczyć wszystkich, którzy pomogli. Zespół tworzący i promujący projekt składał się jednak z kilku osób, pomiędzy którymi wzajemnie się wspieraliśmy i wymienialiśmy zadaniami. Przykładowo, grafikę na ulotki i strony internetowej przygotowali nasi towarzysze z Ursynowa.

Jako projektodawca mogłem się najbardziej skupić na kwestiach technicznych, ale nawet to nie udałoby się bez informacji pozyskanych dzięki biegówkowym kontaktom z twórcami innych tras na południu Polski.

Gdybyś miał udzielić porad innym społecznikom z Polski, którzy za waszym przykładem chcieliby w swoich regionach powalczyć o środki z budżetu partycypacyjnego, na co byś przede wszystkim zwrócił uwagę?
W każdym mieście w Polsce są liczne grupy osób jeżdżących na rolkach. Trzeba dążyć do ich integrowania, skupiać środowiska związane ze sportami rolkowymi. Jeśli chodzi o budżety partycypacyjne, to nie trzeba od razu rejestrować stowarzyszenia – autorem może być każdy.

Wystarczy, na przykład za pośrednictwem mediów społecznościowych, gromadzić ludzi wokół swojej idei. Wśród tych ludzi na pewno znajdą się chętni do współtworzenia lub wsparcia grupy inicjatywnej, która będzie motorem wszystkich działań. Trzeba wskazać lokalizację i sprawdzić jej dostępność, przygotować zarys koncepcji z elementami technologicznymi, oszacować koszty. Im bardziej profesjonalnie podejdziemy do tematu, tym większa szansa, że pomysł będzie zaakceptowany przez władze lokalne.

Co zaważyło, że wygraliście?
Jestem przekonany, że pozyskaliśmy głosy spoza Wesołej. Budżet partycypacyjny miał być działaniem zdecentralizowanym – każdy mógł głosować w tej dzielnicy, do której mu najbliżej. Niekoniecznie ze względu na miejsce zamieszkania – czynnikiem decydującym mogło być np. miejsce pracy lub dojazd do niego. Czemu więc nie miałaby to być sportowa pasja? Podczas ogólnowarszawskiej akcji NIGHTSKATING rozdaliśmy mnóstwo ulotek, rozmawialiśmy z wieloma uczestnikami. Myślę, że to był właśnie klucz do sukcesu.

zaktualizowano czwartek, 24 lipca 2014 08:11
Oceń artykuł
(3 głosów)
Napisz komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Jeśli jeszcze nie masz konta w serwisie, a interesujesz się nartorolkami, dołącz do nas!

busy

Newsletter

Informacje o nartorolkach na twój e-mail, wygodnie i bezpłatnie.
Akceptuję regulamin biuletynu
Biuletyn nartorolki.pl to cenne źródło wiedzy o nartorolkach, rolkach terenowych i nordic blading.